Mimo że kariera Elżbiety Mielczarek w Polsce trwała bardzo krótko, do dzisiaj powszechnie nazywana jest Pierwszą Damą Polskiego Bluesa. Charakterystyczny wyciszony sposób interpretacji i niepowtarzalny głos czynią, że jej piosenki rozpoznajemy od pierwszych taktów. Mimo, że od ponad 30 lat mieszka za granicą i tylko z rzadka odwiedza nasz kraj, nadal należy do najbardziej lubianych artystek polskiej sceny, a jej utwory – „Poczekalnia PKP”, „Hotel Grand” i „Wielkie koło” nadal często goszczą w radio. Ci, którzy pamiętają ją sprzed dwudziestu lat, 20 listopada mogli przeżyć małe déjà vu. Wokalistka nic nie straciła ze swojej urody a swoje wielkie przeboje wykonywała z takim samym feelingiem i szlachetnym, oszczędnym akompaniamentem. To też wielka zasługa jej akompaniatorów. Przede wszystkim Leszka Windera, bluesowego gitarzysty roku 2005 i 2006 roku, który był również muzykiem grup: Krzak, Dżem, Bezdomne Psy i Śląska Grupa Bluesowa. Muzyczny partner Ryszarda Riedla, Ryszarda Skibińskiego i Jana Kyksa Skrzeka w Lubaniu także stanął na wysokości zadania. Jego solówki publiczność nagradzała brawami. Mirosław Rzepa, kolejny akompaniator Elżbiety Mielczarek, to multiinstrumentalista współpracujący z grupami: SBB, Krzak, Dżem, Bezdomne Psy, Ryszardem Skibińskim i Ryszardem Riedlem. W skład zespołu towarzyszącego Elżbiecie Mielczarek wchodził również Dariusz Ziółek, gitarzysta.
Licznie zgromadzona w gościnnej Tęczowej publiczność brawami nagradzała zarówno stare kawałki, jaki te nowe – „Oddech”, „Tańcz” i „Piąta rano”.
Niektórzy twierdzą, że koncert Elżbiety Mielczarek był lepszy od Martyny Jakubowicz, choć i tamtemu niczego nie brakowało. Jak zapowiada dyrektor MDK Kazimierz Kiljan, wkrótce – bo już w grudniu – w Lubaniu wystąpią ponownie artyści Piwnicy pod Baranami, ale tym razem w repertuarze okołoświątecznym.
Z dnia: 2010-12-01, Przypisany do: Nr 23(406)